niedziela, 2 czerwca 2013

Maj maj maj

Dni, przeplatane marzeniami, lenistwem, książkami i pięknymi butami, mijały w nieśpiesznym tempie, oświetlone promieniami majowego słońca, które paliło moją skórę, zostawiając pulsujące bólem czerwone plamy...
Maj przyniósł mi wiele planów, radości i piegów na nosie. Zaczęłam myśleć nad podróżą życia, nad tym co chciałabym w swoim życiu zrobić, czego skosztować, co poczuć i zobaczyć. Wiosna tchnęła w moje małe serce radość. Poczułam jak to jest, cieszyć się z każdej drobnej przyjemności. Kocham maj i zapach kwitnących bzów. Myślę, że w pamięci, najbardziej wyraźnie, zapisze mi się ostatni dzień maja, dzień i noc. Niezwykłe ognisko u koleżanki. Chciałabym to powtórzyć z tymi samymi osobami, w tym samym miejscu.
W tym pięknym miesiącu towarzyszyły mi dwie kompletnie różne książki. Jedna z nich opowiada historię chłopca, który jako jedyny człowiek przeżył katastrofę statku płynącego z Indii do Ameryki Północnej. Dryfuje po oceanie w szalupie ratunkowej, mając za towarzysza śmiertelnie groźnego tygrysa bengalskiego. Druga zaś przedstawia dni i noce psychopatycznego masowego mordercy. W niesamowicie szczegółowy sposób opisuje popełniane morderstwa... Obie z tych książek w mniejszym lub większy sposób wpłynęły na moje życie. Życie Pi - Yann Martel nauczyła mnie kochać świat, każde stworzenie i każą roślinę. American Psycho - Bret Easton Ellis, po przeczytaniu tej książki na pewien czas wrócę do wegetarianizmu. (On zjadł jej mózg! Zagryzając serem!) Mimo wszystko obie książki niesamowicie mi się spodobały.

2 komentarze: